środa, 27 czerwca 2012

Prezent dla Calineczki:)

To prezent dla malutkiej damy, która niedawno powitała ten świat:) Może niezbyt wymyślny, ale za to praktyczny. Buciki i opaska do chrztu. Wszystkie zakupione "na oko" pary butów ( trzy sztuki okazały się dużooo za duże) więc musiałam poradzić sobie sama, obiecując sobie, ze jeśli będą za małe lub za duże- uszyje kolejne:)....ale jak się okazało pasują jak ulał!:)Wprawdzie na zdjęciach wyglądają na duże, są naprawdę jak dla Calineczki:)

Spodobało mi się to szewcowanie:) i pewnie powstaną kolejne pary dla młodej damy. Do bucików  dorobiłam prostą opaskę.










czwartek, 14 czerwca 2012

Zamiana domków:)

......Niestety tylko domków na klucze, ale ponoć od czegoś należy zacząć.:)

Domek na klucze wypatrzyły moje dzieciaki na najniższej półce w markecie ( myśląć oczywiście, że to domek do zabawy). Kiedy zachwycone przyniosły pokazać co upolowały, oniemialam z rozpaczy. Pomarańczowa, rozpadająca sie paskuda. Nie było nawet mowy o tym, by go nie zabierać z sobą do domu  - biorać pod uwagę, że kosztował jedyne 5 zł:)  

Po domowych oględzinach oswiadczyły, że jednak im sęe nie podoba (drzazgi powchodziły w paluszki ) i to ja zostałam jego włascicielką. Skoro już go miałam, postanowiłam się nad nim ulitować i oto efekty mojej litości.





Pomalowałam na biało, poprzecierałam, dorzuciłam kluczyk, aniołka, napis i koronki :)



Oczywiscie po oględzinach Anielka stwierdziła, że nowy domek będzie doskonałym schowkiem na jej maleńkie skarby, ale kiedy już się pobawi, moga zawisnąć w nim nasze klucze.:)  Dla Nikodema biała wersja nie stanowiła żadnej atrakcji ( może po za kluczem :)

Refleksja na koniec:)

Mąż stwierdził, że od kiedy założyłam bloga zdecydowanie mniej "tworzę" I...uwaga...wynika to z tego, że ciagle ogladam co Wy kochane kobietki tworzycie ( a tyllleeeeee tego jest:) ze nie mam już czasu na własne tworzonko:)

Czy naprawdę tak jest? Czy macie podobne spostrzeżenia, co do waszej twórczości:)?



czwartek, 7 czerwca 2012

Fioletowo mi....:)


Chustecznik, buteleczka, ramka w stylu pele- mele na zdjęcia i serduszka - w fioletowej tonacji.  Wszystko w ramach prezentu dla pewnej super fajnej młodej dziewczyny:) Ramka dodatkowo ozdobiona kolażem vintage ze zdjęć z dzieciństwa, serduszka opatrzone podobnymi zdjęciami i koronkami ( kawałeczek serca widać)  - wszystko indywidulanie  dopasowane do romantycznej duszy i wystroju pokoju.

Szkoda, że nie mogę pokazać wszystkiego w pełnej krasie ( ze względu na owe zdjecia, bo być może właścicielka by sobie tego nie życzyła )

Jedno wiem - podobało się bardzo, a ja uwielbiam robić takie prezenciki:) I chyba o to w tym chodzi:)



Pozdrawiam wszystkich cieplutko:) i letnio:)
Noenka

niedziela, 3 czerwca 2012

Zaczytałam się...:)

Ogarnęło mnie niedzielne zaczytanie i tym zaczytaniem chcę podzielić się z Wami:)

Oto i to co mnie dziś oderwało od rzeczywistosci. Książka "Co ma do tego wiek". Pozwolę sobie zacytować opinię, pod która podpisuję sie obiema rękami:) i zachęcam do sięgnięcia, bo naprawdę warto!








Monika Frenkiel

Nie musisz być nieszczęśliwa

Trafiła do mnie książka, którą początkowo potraktowałam jak kolejny urodowy poradnik - "Co ma do tego wiek". Szybko zmieniłam zdanie. Z jednego powodu. Autorka, Robin McGraw jest zwolenniczką tezy, pod którą podpisuję się obiema rękami, a nawet kończynami dolnymi: kobieta powinna o siebie dbać. W każdym wieku i bez wyrzutów sumienia.

W naszej kulturze – zresztą nie tylko naszej, ale u nas to przekonanie jest niezwykle mocno zakorzenione – panuje pogląd, że kobieta mająca rodzinę powinna się jej poświęcać. Dbać przede wszystkim o dzieci, potem męża, swoich rodziców – a dopiero gdzieś na samym końcu o siebie. Jeżeli młoda mama udaje się do kosmetyczki czy do fitness klubu, to z pewnością robi to kosztem dzieci. Idzie do lekarza od hormonów, bo ma wahania nastrojów? Gadanie, to przejdzie. Albo "tak musi być". Jest gruba, ma zarost na brodzie? Z naturą się nie wygra. A nawet jeśli, to kosztuje to straszne pieniądze, a przecież są ważniejsze wydatki. No i pod presją kultury, koleżanek, sąsiadek, matki, teściowej – taka kobieta się ugina i żyje sobie nieszczęśliwie. A potem jest sfrustrowaną i nieszczęśliwą 40,50, 60-latką. Pal licho, jeśli tylko nieszczęśliwą. Bo bardzo często zapominamy, że te zaniedbania mogą prowadzić do poważnych zdrowotnych konsekwencji. Tak było w przypadku matki Robin Mc Graw, która dbając całe życie o innym przestała dbać o własne zdrowie. Skończyło się tragicznie.

Robin twierdzi kategorycznie – możecie do późnego wieku być zdrowe. Możecie być radosne. NIE MA ŻADNEGO POWODU, ŻEBY BYĆ NIESZCZĘŚLIWĄ. Tym bardziej, że nieszczęśliwa kobieta ma wpływ na swoje otoczenie. Ponura, wiecznie niezadowolona, marudna... znacie to? Bo ja znam.

"Co ma do tego wiek" to książka wszechstronna. Mówi o żywieniu, sprawności fizycznej, pielęgnowaniu urody, badaniach lekarskich, makijażu, fryzurze, hormonach... Owszem, znajdziemy tu konkretne rady, choć uniwersalne przesłanie jest jedno – bądź samodzielna. Myśl. Nie poddawaj się presji lekarzy, kosmetyczek, stylistek, mody... Szczególnie autorka podkreśla to w rozdziale dotyczącym menopauzy. Choć  jeśli chodzi o konkrety rozdział ten jest mało praktyczny (opisane środki i kuracje są dostępne w Stanach, nie w Polsce), wiadomość dotyczy kobiet na całym świecie: nie musisz się biernie poddawać rzeczywistości. Nie musisz cierpieć.

I tak mi wyszło, że poradnik urodowy przekształcił się w dzieło filozoficzne mówiące o tym, żeby wziąć sprawy we własne ręce. I o tym, że na to nigdy nie jest za późno.
Monika Frenkiel

źródło: Czytelnia.onet.pl
2010-06-15

Etykiety