sobota, 24 listopada 2012

Skoro wszyscy...:)

Skoro wszyscy zaczynają ( bądź są już na finiszu ) dekoracyjne przygotowania do świąt, ja nie mogę zostać z tyłu:) I choć bardzo mnie mobilizujecie moje drogie koleżanki, to tak naprawdę najbardziej mobilizują mnie dzieciaki, które już we wrześniu zapowiedziały, że w grudniu w przedszkolu odbędzie kiermasz  i muszą dać "przyzdoby" i musi ich być dużo, żeby wszyscy mogli kupić:) A, że cel szczytny, bo zbiórka pieniędzy dla poważnie chorej koleżanki, do pracy zabrałam się wcześnie( oczywiście prace jeszcze trwają ) 

Systematycznie tez powstaje katalog kiermaszowy, po to by wszyscy z zaciszu domowego komputera i strony internetowej przedszkola mogli wybrać co zechcą kupić. Fajne jest to, że każdy każdy może dodawać swoje zdjęcia i propozycje...i tak aż do połowy grudnia. Potem wielki kiermasz:) 

Dziś pierwsza odsłona przygotowań do kiermaszu i świąt, wszak bliscy i dalsi znajomi tez liczą na prezenty. Zatem szycie, klejenie i malowanie zdominowało moje wieczory- ku radości maluchów. Kiedy czasami narzekam, że nie mam czasu i czasami siły  - zdeklarowały się, że chętnie będą chore, by mama miała więcej czasu na  tworzenie. Ta opcja nie wchodzi w grę, więc wieczory nam już zaplanowane.





Na tym nie koniec, niebawem kolejna odsłona świątecznych przygotowań:)



niedziela, 18 listopada 2012

Światło to ciepło:)

Pewnie wiele z was tak właśnie myśli: światło to ciepło. Dlatego ja też nie jestem w stanie przejść obojętnie obok czegoś, co może nam dać taki kawałek  ciepełka. Świeczniki, podstawki pod świeczki i same świeczki - tego u mnie nie brakuje. Nawet dzieciaki na dobranoc życzą sobie i proszą: "mama zapal takie ładne światełko na zasypianie". Dlatego nie mogłam przejść obojętnie obok latarenki, w której co roku harcerze przynoszą do mojej pracy  Betlejemskie Światło Pokoju. 

Stały sobie trzy egzemplarze, tradycyjnej drewnianej latarenki, wygrzebane  przez panią  sprzątającą i przygotowane do wyrzucenia - więc bez namysłu wzięłam jedną z nich. Pomalowałam na biało, przetarłam nieco  i mamy latarenkę:) 




Nie ma w niej świeczki, bo póki co cieszą się nią dzieciaki, a że nie mogą zdecydować się na kolor świeczki ( różowy czy zielony!?) stoi sobie pusta, by po odpowiednio krótkim czasie powrócić do mnie:) Wtedy też otrzyma świecę, taką na jaką zasługuje:) Cóż dzieci uczą cierpliwości...:)


Cieplutko pozdrawiam:)

Etykiety