......Niestety tylko domków na klucze, ale ponoć od czegoś należy zacząć.:)
Domek na klucze wypatrzyły moje dzieciaki na najniższej półce w markecie ( myśląć oczywiście, że to domek do zabawy). Kiedy zachwycone przyniosły pokazać co upolowały, oniemialam z rozpaczy. Pomarańczowa, rozpadająca sie paskuda. Nie było nawet mowy o tym, by go nie zabierać z sobą do domu - biorać pod uwagę, że kosztował jedyne 5 zł:)
Po domowych oględzinach oswiadczyły, że jednak im sęe nie podoba (drzazgi powchodziły w paluszki ) i to ja zostałam jego włascicielką. Skoro już go miałam, postanowiłam się nad nim ulitować i oto efekty mojej litości.
Pomalowałam na biało, poprzecierałam, dorzuciłam kluczyk, aniołka, napis i koronki :)
Oczywiscie po oględzinach Anielka stwierdziła, że nowy domek będzie doskonałym schowkiem na jej maleńkie skarby, ale kiedy już się pobawi, moga zawisnąć w nim nasze klucze.:) Dla Nikodema biała wersja nie stanowiła żadnej atrakcji ( może po za kluczem :)
Refleksja na koniec:)
Mąż stwierdził, że od kiedy założyłam bloga zdecydowanie mniej "tworzę" I...uwaga...wynika to z tego, że ciagle ogladam co Wy kochane kobietki tworzycie ( a tyllleeeeee tego jest:) ze nie mam już czasu na własne tworzonko:)
Czy naprawdę tak jest? Czy macie podobne spostrzeżenia, co do waszej twórczości:)?