Co najmniej raz w tygodniu (kiedy czasu nieco więcej:) sama siebie pytam: czy udało mi się mi się coś stworzyć w mijającym tygodniu?...Coś tam sobie powstaje - w głowie i nie tylko, ale to nie na tyle zaawansowany stan, by się chwalić. Obiecałam sobie, że co najmniej raz w tygodniu będę tutaj zagladać i oczywiściwe pisać, pokazywać:) ...Dziś kulinarnie i słodkosobotnio. A co tam:) W ramach walentynkowych przygotowań ( nie ma jak dobra motywacja i wymówka ) zaszalałam i powstało ciasto. Niby zwyczajne, ale jakie pyszneeeee:) Kruchy spód, masa rabarbarowa (zimowe zapasy czas zacząć pożytkować) i biała pianka i cieniutka beza. Znika w mgnieniu oka:)
Na tym jednak nie koniec szaleństw. Nie mogłam się im dziś oprzeć.Truskawki. Zobaczyłam w markecie i musiałam je mieć( wbrew tym !!!!!, którzy dbając o mój żołądek, odwodzili mnie od ich kupna, że niby GMO itp:) A co tam - jak szaleć to szaleć - i tak powstał pucharek truskowakowo - bito:) smietanowy, ze śniegiem w mrozem w tle.
Mimo,że w smaku nie przypominały niczego, a truskawek to już napewno nie - dzięki zapewne bitej śmietanie - były pyszne!!! Jak szaleć - to szaleć:)
Pozdrowionka dla wszystkich:)
Pyszności!Nigdy nie miałam rabarbarowej masy,muszę kiedyś spróbować.A truskawki świetnie wyglądają,smakują i komponują się kolorystycznie ze śniegiem.A walentynki są wymówką na wszystko!!!
OdpowiedzUsuńZ daleka do Ciebie przybywam, więc pozwól że na chwilę się zatrzymam.
OdpowiedzUsuńKłopotu nie sprawię, ale pozdrowienia i życzenia zostawię.
Za Twoją gościnność podziękuję.
Uśmiechem przypieczętuję i dalej powędruję.
Miło że jesteś...