Ale mam zaległości! Jej...jak dawno mnie nie było! Oczywiście w miarę wolnych chwil zaglądam do Was, ale nie mam czasu by wrzucić coś od siebie. Jednak kiedy zobaczyłam ostatni wpis i datę...już się poprawiam.
Niewiele dzieje się ostatnio w kwestii mojej wytwórczości, choć kiedy pomyśle, coś tam się znajdzie:) Problem polega na tym, że nie potrafię ując i wyeksponować- czyt. zrobić fajnego zdjęcie temu czemuś:) Zrobię zdjęcie...i na tym się kończy, bo wygląda okropnie. Podziwiam wasze zdjęcia..ech. Tak jest i z tymi, które właśnie zgrałam z aparatu. Cóż, widać nie jest mi dane zostać fotografem:), choć nie poddam się tak szybko!
Skoro nie mam nic do pokazania to......ale, ale...
Jest coś, coś wyjątkowego. Serduszko, wyjątkowe - ale bynajmniej nie przez fakt tego, że jest wyjątkowo artystyczne. Zrobiłam je dla dziewczynki, która wybierała się do szpitala, a miała tam spędzić sporo czasu...sama je wybrała...
Tak naprawdę zrobiłam to serduszko w ramach eksperymentu transferowego i ku mojemu zaskoczeniu wyszło...Leżało sobie na dnie pudelka z serduszkami i nie bardzo wiedziałam co z nim począć. Kiedy Ania miała wybrać sobie serduszko, które będzie jej towarzyszyło w szpitalu, z wielu innych, kolorowych i bardziej dziecięcych wybrała właśnie to. Razem z jej mamą byłyśmy zaskoczone, ale i wzruszone. Cóż więcej można dodać...
Żeby nie było tak poważnie to jeszcze jeden wytworek.. butelkowy:), choć wydaje mi się ,że już go wam pokazywałam...a może i nie:)
Pozdrawiam cieplutko:) Noenka
buteleczka jest prześliczna:))pozdrawiam cieplutko:))
OdpowiedzUsuńNie poddawaj się,ja też nie potrafię robić ładnych zdjęć. gdy dodaję posta cały dzień muszę latać z aparatem ,a potem co najwyżej ze 100 zrobionych fotek ,wybiorę 3,4 które ujdą w tłoku :)
OdpowiedzUsuńSerduszkowa historia, chwyta za serce.
Gratuluję udanego transferu,ja na materiale nie radzę sobie.
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrówka Ani z rozczulającym serduszkiem.
Butelka taka po mojemu,lubię te motywy!