sobota, 18 lutego 2012

Konie...

Jedna, jedyna serwetka z takim wymarzonym wzorem...I jak zapewnić jej godne miejsce? Długo trwały przymiarki.Szkoda było przycinać,a odpowiedniego pudełka jak nie bylo, tak nie było. Ale...przypomnialam sobie, że gdzieś w "zakamarkach skarbowych" leży sobie pudełko. Odszukałam, odczyściłam i serwetka pasowała prawie jak ulał. Usadowiła się na środku pokrywy i nijak pozostałe boki do niej nie pasowały. W ruch poszedł pędzeli  - punktowe tapertowanie kilkoma kolorami, by dopasować tło boków do pokrywy. Wydaje mi się, że się udało.  Postarzone, między innymi poprzez zagięcia na serwetce. Teraz szuka swojego miejsca - póki co zadomowiło się w kuchni:)



2 komentarze:

  1. Jakie piękne!Śliczny motyw.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedawno zdobyłam serwetkę,której długo szukałam i z tego szczęścia nie wiem co nią przyozdobić.Także doskonale Cię rozumiem.Efekt świetny!Udało Ci się!Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Znaki życia i ciekawości:)

Etykiety